Przechodziłem właśnie przez stertę leżącego gruzu, gdy usłyszałem za plecami niezbyt głośne, ale stanowcze: - Jeden ruch i strzelam. - Nigdy nie miałem skłonności samobójczych, więc i teraz postanowiłem nie kusić losu. Ten cholerny szept poradził mi z kolei, abym podszedł do ściany, oparł się o nią dłońmi i rozstawił nogi. Posłuchałem, choć jeśli mam być szczery, nie bardzo mi się to podobało. Zbliżył się do mnie, wprawnym ruchem przejechał wzdłuż ciała i wyłuskał broń z mojej kieszeni. Następnie cofnął się odrobinę i namówił mnie do odwrócenia się do niego twarzą. - Jeffers, czy nie ma pan ciekawszych zajęć na dzisiaj? - Patrzyłem na Collinsa i powoli opuszczałem ręce.
Ksiązka wydana przez KAw w 1989 roku. Stron 212. Okładka miękka, broszurowa z niewielkim przytarciem krawędzi. Blok spójny.